Jak mówią Norwegowie: „Nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania”. I tak podążając za tą maksymą, nie straszny nam deszcz, silne wiatry, błoto czy nieśmiało padający śnieg. Otulona w kolorowy szalik, ciepłe rękawiczki i z uśmiechem na twarzy biegam między kroplami deszczu, a jak nie zapomnę to wezmę ze sobą słoneczny parasol. A dni nie są takie zimne, i tym chętniej każdą wolną chwilę spędzam z Torim na dworze. Temu to nie brakuje energii pomimo swoich 11 lat. Wróciliśmy ostatnio z biegania to już po 2 godzinach wpatrywał się we mnie swoimi okrągłymi pluszowymi oczami zapraszając na spacer! Jednak pomimo otaczającej mnie dobrej aury brakuje mi słońca. Wręcz tęsknie za nim i to bardzo! To taka moja sekretna broń, która napędza mnie do działania. A jak za oknem brakuje słońca to staram się je wyczarować w kuchni. I najsmaczniejszym sposobem na odrobinę słońca jest właśnie krem z pomidorów.
Składniki:
- 2 puszki pomidorów krojonych (całe też mogą być)
- 1 puszka wody
- 1 łyżka masła oliwa z oliwek
- 1 cebula pokrojona w kostkę
- 1 czosnek przeciśnięty przez praskę
- mozzarella w zalewie
- 1 płaska łyżeczka soli
- pół łyżeczki pieprzu
- szczypta cukru
- bazylia do podania
Przygotowanie:
Do garna o grubym dnie wlewamy 2 łyżki oliwy z oliwek, dodajemy masło, następnie cebulę i czosnek. Podsmażamy ok. 2 minuty. Dodajemy pomidory z puszki, wlewamy wodę do jednej z puszki, przelewamy do drugiej i wlewamy zawartość do garnka. Ten prosty zabieg pozwoli nam zebrać resztki pomidorów z puszki. Dodajemy cukier, pieprz i sól. Mieszamy. Zostawiamy na średnim ogniu na ok. 15 min. Po tym czasie zupę wyłączamy i miksujemy na gładki krem. Do każdej porcji zupy dodajemy 2 plasterki mozzarelli, świeże listki bazylii, skraplamy oliwą z oliwek. Trochę słońca na talerzu gotowe!
P.S. 1. Macie ochotę na więcej mozzarelli, dodajcie ile chcecie. Ja lubię dużą porcję zupy z dużą ilością mozzarelli 😉
P.S. 2. A kostce rosołowej mówimy uh-uh (nie)! Z ciepłymi pozdrowieniami dla… 🙂