Miesiąc: listopad 2019

Makaron w kremowym sosie all’ Alfredo z cukinią i boczkiem

Makaron w kremowym sosie all’ Alfredo z cukinią i boczkiem

Wróciliśmy ze spaceru, ja z czerwonym nosem, a Tori z uśmiechem na pyszczku. Temperatura odczuwalna bliżej zera i mój haszczak mógłby siedzieć na dworze całymi dniami. Nooo… do szczęścia brakuje jeszcze śniegu… ale na wszystkie przyjdzie czas (zobaczymy w Poniedziałek). Na rozgrzanie wzięłam kubek naparu z lawendy i wskoczyłam pod kocyk. Tori, krok w krok, podążył za mną i rozłożył się w nogach. Leniwie przeciągnął się, zamachał ogonem i zasnął. Ależ mu dobrze. Żeby nie pójść w jego ślady, dopiłam napar, wyskoczyłam spod koca (a trzymał mnie mocno – uwierzcie!) i poszłam do kuchni.

Makaron w kremowym sosie all' Alfredo z cukinią i boczkiem

Składniki:

  • 300 gramów makaronu ( u mnie Fusilli Caserecci)
  • 200 gramów boczku
  • 1 średnia cukinia
  • 200 ml śmietany 30%
  • 50 gramów masła
  • 40 gramów sera Grana Padano
  • 1 średnia cukinia
  • sól
  • pieprz

Przygotowanie:

Makaron gotujemy zgodnie z opisem na opakowaniu. Cukinię ścieramy na tarce o małych oczkach, aż do nasion. Na patelni podsmażamy boczek pokrojony w kostkę, do momentu aż zrumieni się. Na drugiej patelni (albo w garnku) o grubym dnie rozpuszczamy masło, dodajemy ser, intensywnie mieszamy, wlewamy śmietankę i gotujemy na małym ogniu przez ok 5-7 minut. Na ostatnie dwie minuty dodajemy cukinię i połowę boczku. Wyłączamy gaz. Zauważycie na pewno, że sos jest dość płynny… nie przejmuje się tym, jest to stan idealny 🙂 Przed odsączeniem makaronu odlejcie pół szklanki wody. Ugotowany makaron dodajcie do sosu, wlejcie 5 łyżek wody z gotowania. Całość intensywnie wymieszajcie i od razu podajcie do jedzenia. Sos szybko gęstnieje. Każdą porcję posypcie dodatkowo boczkiem, a jeżeli lubicie dużo sera to wiecie co robić 😉

Makaron w kremowym sosie all' Alfredo z cukinią i boczkiem
Zupa krem z kalafiora

Zupa krem z kalafiora

Spontaniczne spotkanie przy kawie i herbacie, ale bez ciastka (oczywiście dbamy o linię), z ciocią Alą było bardzo inspirujące. Pierwsze kroki znacznie chłodniejszej aury za oknem spowodowały, że nasza rozmowa, po podsumowaniu naszych ostatnich przygód, nakierowała się na… jedzenie (a to Ci zaskoczenie ;)). Nie będę wchodziła w szczegóły, ale za to wiem co ciocia lubi najbardziej jak za oknem jest zimno i ciemno, to samo co moja mama – zupy! Od tych rozmów przeszłyśmy do konkretów i ciocia zajrzała do nas w odwiedziny następnego dnia na obiad. Między innymi na zupę krem z kalafiora. Nie wiem dlaczego w mojej głowie pojawiła się myśl o kalafiorze przy kawie dzień wcześniej, ale już tak ze mną została. Może dobrze, bo zupa wyszła pyszna i wcale nie taka mocno kalafiorowa jak myślicie.

Zupa krem z kalafiora

Składniki:

  • 900 g kalafiora mrożonego
  • 750 ml bulionu albo wody z kostką rosołową
  • 1 cebula pokrojona w kostkę
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól do smaku
  • pół łyżeczki mielonego pieprzu
  • 2 łyżki śmietany 18%

Do podania

  • dymka pokrojona w krążki
  • papryka słodka szpiczasta pokrojona w krążki

Przygotowanie:

W garnku na oliwie podsmażamy 2-3 minuty cebulę. Dodajemy kalafiora i zalewamy bulionem. Gotujemy, aż kalafior będzie miękki (20-25 minut). Następnie miksujemy zupę na krem, dodajemy gałkę muszkatołową, pieprz, śmietanę i doprawiamy solą (jeżeli potrzeba). Całość możemy albo wymieszać intensywnie łyżką, albo jeszcze zmiksować.

Zupę krem z kalafiora podajemy skropioną oliwą z oliwek z krążkami cebuli i papryki. Porcję możecie też podsypać świeżo zmielonym pieprzem.

I wiecie co? Zauważyłam, że u mnie jest całkiem sporo przepisów na zupy. Chyba lubię je bardziej niż przypuszczałam 🙂

Zupa krem z kalafiora
Zupa krem z kalafiora
Krem z cukinii z serem Pecorino

Krem z cukinii z serem Pecorino

Odkładam walizkę na bok! Następny wyjazd przeniesiony dopiero (tak wiem…haha!) na Styczeń 2020! Choć zastanawiam się jaka będzie wtedy pogoda w Transkaukazji, na plusie czy na minusie… „Pomyślę o tym jutro” jak mawiała Scarlett O’hara. A teraz ciesze się kubkiem ciepłej herbaty i myślą, że mogę złapać chwilę oddechu i zająć się tym strasznie szybko upływającym czasem i listą obowiązków (już połowa listopada, jak by ktoś nie zaglądał do kalendarza).

Patrzę na zdjęcia, które są trochę w klimacie wyjazdowym i uśmiecham się, zawsze jest pora na krem z cukinii z serem Pecorino. Udanego nadchodzącego tygodnia!

Krem z cukinii z serem Pecorino

Składniki:

  • 3 średnie cukinie – pokrojone w kostkę
  • woda – musi być jej 1 cm ponad cukinią w garnku
  • 1 cukrowa cebula – pokrojona w kostkę
  • 50 gramów sera Pecorino (plus trochę do posypania przed podaniem)
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • sól – pół małej łyżeczki – może dosypać więcej lub mniej
  • pieprz – pół małej łyżeczki
  • 2 łyżki śmietany 18% (opcjonalnie)

Przygotowanie:

W garnku na rozgrzanej oliwie podsmażamy przez minutę cebulę. Dodaj cukinię, zalej wodą i dopraw solą i pieprzem do smaku. Gotuj na małym ogniu przez 15 minut. Do miękkiej cukinii dodaj ser i całość blendujemy na krem. Jeżeli lubicie dodajcie na koniec śmietanę i całość wymieszajcie. Przed podaniem porcję można posypać dodatkowo serem. Yummy, yummy!

Krem z cukinii z serem Pecorino
Krem z cukinii z serem Pecorino

Morszczuk i papryka z pieca

Morszczuk i papryka z pieca

Patrzę na zegar – 6:40, kilka chwil później już po 12:00. Jak to możliwe? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale mam wrażenie, że czas płynie z dnia na dzień co raz szybciej. Z jednego spotkania na drugie, jedno zdanie zrobione, teraz czas drugie, trzecie… kolejne, w międzyczasie maile, telefony… Lista spraw zamiast maleć rośnie. Nie mówię o tych dużych listach co przewidują pracę na tydzień, dwa tygodnie czy miesiąc. Mam na myśli te codzienne… A jeszcze obiad trzeba zrobić… OMG! Też tak pewnie macie 😉 W takie właśnie dni lubię zaglądać do zamrażalnika, tam zawsze jest coś schowane na tzw. czarną godzinę. Między warzywnymi i owocowymi mrożonkami, kurczakiem i nie wiem jeszcze czym (a to ciekawe!) jest i ryba. To zazwyczaj dorsz albo morszczuk. Pomysł na obiad pojawił się momentalnie. Będzie ryba, a że na parapecie prężą się kolorowe papryki gotowe do zjedzenia to trzeba całość połączyć. I tak pojawił się pomysł: morszczuk i papryka z pieca. Do dzieła.

Morszczuk i papryka z pieca
Morszczuk i papryka z pieca

Składniki:

  • morszczuk ok. 400 gramów netto, mrożony
  • 2 duże ząbki czosnku
  • masło
  • oliwa
  • sól
  • pieprz
  • papier do pieczenia
  • 3 papryk: 2 mniejsze, 1 duża (mogą być dwie duże)
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku pokrojone w grubsze plasterki
  • 2 łyżeczki cząbru
  • oliwa z oliwek

Przygotowanie:

Piekarnik nastawiamy na 200 stopni C. Papryki oczyszczamy z nasion, kroimy na pół lub cztery części w zależności od wielkości warzywa i kładziemy blaszce do pieczenia. Papryki polewamy odrobiną oliwy, posypujemy solą, pieprzem i 2 łyżeczkami cząbru. Do każdej części papryki wsadzamy po plasterku czosnku. Między papryki wsadzam ćwiartki cebuli. Blaszkę umieszczamy na kratce w piekarniku na górnej półce na 20 minut. W tym czasie przygotowujemy rybę. Rybę wykładamy na blachę, polewamy oliwą, doprawiamy solą, pieprzem, na każdy kawałek ryby nakładamy po kawałku masła i trochę świeżo wyciśniętego czosnku. Dwa ząbki powinny wystarczyć. Podpowiedź jak to wygląda znajdziecie na zdjęciu poniżej 🙂 Całość dokładamy do papryki na środkową półkę na 20-25 minut. W zależności od wielkości ryby. Ja lubię taką przypieczoną i zawsze dodaje 5 minut 😉

Rybę i warzywa możecie podać z ryżem, kaszą albo ziemniakami. Jak lubicie.

Przed podaniem na rybę położyła dwa cienkie plasterki masła. Hmmm…

Morszczuk i papryka z pieca
Morszczuk i papryka z pieca
Morszczuk i papryka z pieca